Gazeta Teutońska 2020-12-12 12:06:31 Nordrun von Lichtenstein |
Spotkanie z brodatym szatanem – Brunon Krasnodębski w wywiadzie dla GT! | |||||||||||||||||||||||||
Pierwszy wywiad dla Gazety Teutońskiej w wolnym Cesarstwie Teutońskim przypadł osobie pełnej kontrowersji, stojącej twardo za swoimi poglądami, brodatemu Sarmacie - Brunon Krasnodębski w spotkaniu z Natalią von Lichtenstein w jej Dworku Wittelsbach w prywatnej rozmowie, ujawnia swoje sekrety i wyznaje prawdę… Pan Brunon z nogą przełożoną na drugą siedzi wygodnie w uszatym fotelu przy białym fortepianie, na którym nastrojową muzykę gra utalentowany, czarnoskóry Samundyjczyk. Pan Krasnodębski dzierży w ręku kryształową szklankę dobrego whisky, a przed nim na dębowym stoliku pomalowanym białą farbą stoi miseczka z pierniczkami. Natalia von Lichtenstein siedzi naprzeciwko w nierozpraszającej, prostej, czarnej sukni z koronką na ramionach. Włosy ma upięte w luźny kok. Kilka skręconych kosmyków spływa jej po szyi. Patrzy na rozmówcę swoimi kryształowymi oczami. - Jeszcze raz dziękuję, że zgodził się Pan przybyć do Dworku Wittelsbach i udzielić wywiadu. Uprzedzam Pana jednak, że nie wszystkie pytania będą proste. Pozwoliłam sobie zrobić pewien wywiad środowiskowy, zanim Pana zaprosiłam. „Spokojnie, mam czyste intencje i może nawet dobrze, że takie pytania się pojawią, bo czytelnicy będą mogli poznać moją opinię w sprawach, które niektórzy lubią przekręcać.” - Wspaniale. Zatem dla rozgrzewki kilka łatwych pytań. Czy broda nie łaskocze Pana w nos? „Jak jestem świeżo po barberze, to nie!” - A zdarza się Panu zapuszczać długą brodę? „To zależy, w No-Shave November jest to wręcz wskazane.” - Podobno na brodzie zostają resztki jedzenia. To chyba nie sprzyja pocałunkom. „Ja natomiast słyszałem, że broda jest brudniejsza niż sierść psa, a jednak nie odpycha to dam na całym świecie...” - O proszę, takich badań nie czytałam… „Może lepiej nie.” - Czyli nie narzeka Pan na zainteresowanie? „Niestety, miejsce na informację o współmałżonku w moim profilu dalej jest puste. NIA nie kwapi się do założenia Sarmatindera.” - Sarmatinder... o tym też nie pomyślałam. Kiedyś planowałam założyć za to Auterrski Dom Swatek. Będzie się Pan mógł zapisać. „Mógłby być hitem! Liczę na rabat.” - Dla stałego klienta oczywiście. To jeszcze z pytań o brodę: Czy ma Pan brodę tylko na dole? „Jak stanę na rękach, to tak! Bardzo blisko podłoża.” - A umie Pan stać na głowie? To nie taka łatwa sztuka. „Możemy spróbować po wywiadzie, ale ktoś będzie musiał trzymać mnie za nogi.” - Chociaż w sumie w KS staje Pan pewnie czasem na głowie. „I robię fikołki.” Brunon Krasnodębski dźwigający ciężkie akta. - Skoro omówiliśmy dogłębnie kwestię Pańskiego owłosienia, przejdźmy do trochę nudniejszej części wywiadu, bo, jak dowodzą badania, ludzie czytają tylko początek i koniec. Zatem przejdźmy do polityki. Najpierw trochę backgroundu. Podobno studiuje Pan prawo? To elitarny kierunek studiów. Jak czuje się Pan w roli przyszłego prawnika? „Czy ja wiem, czy taki elitarny? Elitarna to jest może medycyna. Na prawo, przynajmniej realowe, naprawdę łatwo się dostać. I utrzymać. O jakimś elitaryzmie można według mnie mówić dopiero wtedy, kiedy uda się w tym zawodzie dobrze zarabiać. Bardzo dobrze. Mam nadzieję dawać z siebie wszystko. - Nie zawsze dobrze zarabia się jako prawnik? Elitarność pewnie też idzie w parze z wyborem uczelni. Pewnie jak wszędzie są lepsze i gorsze. „Każdy zawód ma swoje dobre i słabsze strony. Jest wiele osób, które po studiach wcale nie pławią się w luksusach.” - Ale Pan zamierza pławić się w luksusach? „Jeśli los pozwoli, to kto by nie skorzystał? Ale przede wszystkim zamierzam dawać z siebie wszystko i cieszyć swoją pracą.” - Czyli to wybór z powołania? Czy z rozsądku? „Zdecydowanie z powołania.” - Skoro tak, to pewnie będzie Pan mógł udzielić ciekawej odpowiedzi na kolejne pytania. Jaka jest Pana zdaniem rola prawa w mikronacjach i w jaki sposób powinno się regulować poszczególne sfery aktywności? „Na pewno czasem się zapominam, że prawo nie jest główną siłą napędzającą mikronacje. Ale mimo wszystko wydaje mi się, że skoro symulujemy państwo, to od prawa odejść się nie da - jest jednym z fundamentów istnienia tych wirtualnych państw. Z jednej strony powinno dawać fun młodym adeptom prawa, z drugiej nie powinno być uciążliwe dla tych, którzy się nim w ogóle nie interesują, a swoje zaangażowanie i zabawę lokują w innych sferach życia. Powinno też wytaczać podstawowe reguły gry, bo co to za gra bez zasad?" - Czyli sądzi Pan, że byt mikronacji bez prawa nie ma sensu? „Na pewno ma sens, jeśli ktoś miałby pomysł na poprowadzenie takiego anarchicznego państwa. Ale myślę, że na dłuższą metę jest to niemożliwe, bo, jak wspomniałem, każda gra musi mieć jakiekolwiek reguły.” - OK, zatem całkiem hipotetycznie: gdyby mógł Pan wybierać, wybrałby Pan trzymanie się zasady gry czy złamanie zasad dla lepszej zabawy? „Ja jestem tym nudnym graczem, który reguł nie łamie.” Brunon Krasnodębski na plaży w Auterrze - Jaka jest w takim razie rola naukowców prawa w Księstwie Sarmacji? Niektórzy twierdzą, że tytulatura naukowa w mikronacjach nic nie znaczy. - Czyli, aby otrzymać tytuł naukowy z v-prava, trzeba się na nim dobrze znać, nie jest to tylko czysty achievement? Bo aby wydawać opinie, trzeba być swego rodzaju autorytetem. „Dobrze znać? Nie. Orientować się? To już tak. Myślę, że w realiach mikroświatowych wystarczy orientowanie na poziomie rozszerzonego wosu w liceum. Poza tym myślę, że nikt nieinteresujący się prawem nie zapisze się na takie studia. A jeśli się zapisze - chętnie podejmę się próby jakiegoś podszkolenia go w tych podstawach.” - OK, ale czy tylko osoba odpowiednio utytułowana powinna wydawać opinie? „Ależ skąd. Nigdzie tego nie powiedziałem. Zostałem jedynie zapytany o to, jaką widzę rolę dla naukowców - co nie zmienia faktu, że każdy może i powinien zabierać głos. Jesteśmy społeczeństwem ludzi równych - każdy jest jednakowo ważny i powinien mieć możliwość wyrażenia swojej opinii. Wydaje mi się jednak, że należałoby zachęcać do podejmowania się studiów i zdobywania tytułów. Dzięki temu nauka ożyje - będzie się wiele działo na uczelniach, studia staną się prestiżowe.” Gdyby Brunon Krasnodębski został Księciem Sarmacji... - Cieszy się Pan z reelekcji Piotra II+I Grzegorza? Czy może stoi to Panu kością? „Po pierwsze - sformułowanie II+I bardzo mi się podoba. Mam mieszane uczucia do tego panowania. Na tę chwilę jestem nieufny i nie ukrywam, że nie głosowałem na JKM. Ale mam głęboką nadzieję, że się mylę i za kilka miesięcy będę w stanie powiedzieć z czystym sumieniem, że Sarmacja doskonale wybrała." - A stąd ta nieufność? „Odnoszę przykre wrażenie, że JKM kupił sobie Tron deklaracjami o przygotowaniu nowego systemu gospodarczego, a w innych sferach życia nie podejmie żadnej aktywności. Nie chciałbym, aby Książę siedział zamknięty w swoich komnatach, stukał kod i nie angażował się w inne inicjatywy. Mikronacje to nie gra typu Plemiona, to również fabularyzacja, prawo, dyplomacja i szereg innych dziedzin, jakich nie należy unikać. - Może wyznaczy do tych zadań inne osoby? "A to proszę bardzo! Od tego jest Dwór. Grunt, żeby jakkolwiek to koordynował, a nie zrzucał wszystko na Radę Ministrów.” - Zatem, niech zgadnę, Pana serce zdobył kandydat numer dwa? Który stawiał na fabularyzację? Fabularyzacja chyba trochę stoi w sprzeczności do Pana zamiłowania prawnego i zasad. „Słuszna dedukcja. Nie zgodzę się z tym. Fabularyzacja nijak ma się do prawa i zasad. Ciężko jest według mnie złamać prawo czystą fabularyzacją. No może ewentualnie można kogoś znieważyć, ale to chyba jedyne miejsce, gdzie faktycznie da się w historyjce coś przeskrobać. Bo jak inaczej naruszyć reguły gry fabularyzacją?” - A jeśli P II+I G nie dotrzyma obietnic i ucieknie w połowie drogi lub, co gorsza, uzna, że KS nie jest jednak warte jego dzieła? Jaką to wróży przyszłość dla KS? "Nie snułbym czarnych wizji o rychłym upadku Księstwa. Ani radosnych scenariuszy o tym, że nowy Książę będzie najlepszy z najlepszych. Przyszłość nie byłaby taka efektowna - ot, po prostu, nowa elekcja, w czasie niej zastrzyk aktywności, koronacja i historia kołem się toczy. Następca też kiedyś opuści Tron." - Ma Pan ambicje w przyszłości przejąć tron? Czy będzie to walka po trupach? „Nie mam zamiaru kandydować w wolnej elekcji w najbliższych miesiącach, a może i latach. Obawiam się, że nie miałbym wystarczająco dużo czasu, który mógłbym poświęcić Księstwu. A jednak kierowanie wirtualnym państwem to duża odpowiedzialność - bo to nadal jest realny kawał historii, realni ludzie ukrywający się za wykreowanymi postaciami i realne emocje, jak głosi slogan na stronie głównej Księstwa. Książę musi poświęcać czas.” - A gdyby nie było dobrych kandydatów, zdecydowałby się Pan? „Trudne pytanie. Pytanie, czy ja sam byłbym dobrym kandydatem. A na to już nie jestem w stanie obiektywnie odpowiedzieć. Na pewno wówczas mógłbym to rozważać, ale ostateczna decyzja byłaby uzależniona od zbyt wielu czynników - przede wszystkim od ilości wolnego czasu, jak pisałem.” Brunon Krasnodębski reklamujący swoje ulubione kosmetyki - Po tej serii kilka pytań, które zapewne nie będą dla Pana już takie wygodne. Zatem, jeśli ma Pan odwagę, proszę o szczere odpowiedzi. „Śmiało!” - W świetle pewnych statystyk opublikowanych niedawno w UNP, jest Pan jednym z głównych prowodyrów secesji. Jak czuje się Pan z tym piętnem? „Piętno wskazuje na coś negatywnego. Secesja koniec końców była według mnie bardzo dobrym wydarzeniem dla Sarmacji. Odkąd niektóre osoby z wierchuszki unijnych władz uciekły z Księstwa, zapanował spokój. To środowisko było toksyczne. Także mogę z dumą stwierdzić, że cieszę się z wyników tego sondażu.” - Patrząc na aktywności w KS wcale nie nazwałabym tego spokojem. Dając za przykład działania Pana Hansa. „Są konflikty i różnice zdań, ale przybrały zupełnie inny wymiar. Kulturalny i merytoryczny. Krzysztof jest niesamowicie oddanym Sarmatą, a zaangażowania i zapału można mu pozazdrościć.” - Czyli dyskusje z ludźmi, którzy zdecydowali się odejść, nazwałby Pan niekulturalnymi? „Nie ze wszystkimi. Za to z głównymi prowodyrami secesji - dokładnie tak.” - A czy secesja jednak nie osłabiła KS? Nie dało się jej uniknąć? „Zależy, jak rozumieć osłabienie. Jeśli interpretować to tylko jako mniejszą liczbę aktywnych mieszkańców i zmniejszoną ilość postów - osłabiła. Ale ja stawiałbym jednak na jakość, a na ilość - w tym sensie umocniła. Jest milej, grzeczniej, przyjemniej i bardziej merytorycznie. Na pewno dało się uniknąć. O wydarzeniach ostatnich miesięcy można by napisać książkę. Błędów było wiele, a zmiana pojedynczego wydarzenia mogłaby całkowicie odmienić dalszy bieg historii." - Nie sądzi Pan, że miejsce dawnych "trucicieli" zajmą inni? Czy to nie jest po prostu nieunikniona rzecz? „To słuszne spostrzeżenie. Nigdy nie wolno tego wykluczyć. Jeśli ktoś w ten sposób postanawia wykreować swoją postać, albo, co gorsza, jest taki również w realu, to jedynym, co możemy uczynić, jest temperowanie takich osób.” -A czy temperowanie nie generuje konfliktów właśnie? „Za to brak temperowania może skutkować poddaństwem. Osoba o silniejszym temperamencie zdominuje te o słabszych. Z dwojga złego lepiej uniknąć takiej dominacji, niż chwilowego konfliktu. Im wcześniej zacznie się temperowanie toksycznego charakteru, tym mniejszy konflikt zostanie wygenerowany.” - To proszę wyjaśnić mi i czytelnikom, dlaczego to akurat Pana wskazano jako osobę, która spowodowała rozpad. „Wskazano, jeśli dobrze pamiętam, trzy osoby. Ja zapewne zasłużyłem sobie tym, że miałem czelność podważyć legalność zawarcia traktatów. Jak się okazuje - słusznie, bo Trybunał uznał w pełni moją argumentacją i stwierdził, że traktaty stowarzyszeniowe zawarto z pogwałceniem Konstytucji.” - Właśnie, skoro jesteśmy akurat w tym temacie, miałam o to pytać. Dlaczego zdecydował się Pan złożyć wniosek do Trybunału Koronnego o zbadanie zgodności z konstytucją Traktatu? Nie musiał Pan tego robić i być może wsadził Pan kij w mrowisko. „O konieczności zmiany traktatów mówiło się odkąd pojawiłem się w Sarmacji (lipiec 2020), również wśród wierchuszki obecnych unijnych władz - swego czasu miałem wątpliwą przyjemność działać w Teutonii i obracać się w tym towarzystwie. Ba, nawet JKW Andrzej Fryderyk i JCM Joanna Izabela zauważali, że traktaty są wadliwe. Ale na pustych deklaracjach się kończyło. One były dla państw stowarzyszonych zbyt korzystne, żeby ktokolwiek na poważnie się za nie wziął. Ciągle słyszeliśmy tylko slogany - "wypracujemy, wynegocjujemy...". Skorzystałem z przysługującego mi uprawnienia i poprosiłem Trybunał o jasne rozstrzygnięcie czy umowy są legalne. W praworządnym i demokratycznym państwie to zupełnie normalne.” - I być może zostało to odebrane jako chęć pozbycia się państw obecnie należących do UNP? „Na odbiór wpływu już nie miałem. Usilnie tłumaczyłem swoje intencje, ale czołowi architekci secesji woleli prowadzić politykę negowania sensu badania czegokolwiek przez Trybunał. I za wszelką cenę, wbrew interesowi Sarmacji, bronili własnych interesów. Wyszło wówczas szydło z worka i czarno na białym okazało się, że zawsze mieli gdzieś Księstwo. Bo jak ktoś pluje na Konstytucję, to ma w pogardzie dane państwo.” - Ostre słowa. I tu właśnie chyba tkwi sedno wcześniejszych pytań o zasady gry. „Tak podejrzewałem, że do tego to zmierza. Secesjoniści zarzucali mi, że badanie legalności aktów to pogwałcenie zasad gry. A wręcz przeciwnie - Trybunał to game master, który ocenia, kto wśród zwaśnionych stron ma rację i te zasady gry stosuje. Zresztą same państwa stowarzyszone zgodziły się na to, aby Trybunał sprawował w nich władzę sądowniczą - a gdy złożono wniosek, zaczęły powtarzać, że do wyroku się nie zastosują. Kto tu łamał ustalone reguły?” - OK, to ostatnie pytanie z serii trudnych. Czy gdyby mógł Pan cofnąć czas, postąpiłby Pan inaczej „Chyba nie. Choć to "chyba" jest kluczowe. Bo nie umiem odpowiedzieć konkretniej.” Zdjęcie z dzieciństwa - Uff, za nami najgorsze pytania. A teraz znów to, co ciekawi wszystkich najbardziej. Czy wyobraża Pan sobie v-miłość poza podziałami? „Wyobrażam sobie wiele aktywności ponad podziałami. Choćby taką naukę. No i również miłość!” - I ostatnie pytanie, na które wszyscy czekają: woli Pan obcisłe slipy czy za szerokie bokserki? „Jak Pan Bóg przykazał - adamowy listek.” - Bardzo dziękuję za udzielenie wywiadu. Był dla mnie w istocie pasjonujący. „Ja również! było mi bardzo miło.” |
||||||||||||||||||||||||||
×ZALOGUJ SIĘ ABY DODAĆ KOMENTARZ LUB DOTOWAĆ MATERIAŁ
| ||||||||||||||||||||||||||
|